Z Hiszpanii przejechałem do Porto i jestem w Portugalii. Odległość od Santiago to lekko ponad 200-km. Do grodu na rzeką Duero dotarłem po południu i zanim trafiłem do kwatery i ogarnąłem się był późny wieczór. Wykorzystałem tą sytuację i poszedłem zwiedzić Porto nocą. Niesamowite widoki i klimaty jakie wytwarzają wszechobecni ludzie. Miasto przebudza się wieczorem by bawić się nocą. Z każdej kafejki dobiega muzyka i gwar konwersujących ze sobą grupek osób. Przeszedłem się po kilku głównych arteriach i wróciłem do hoteliku. Nagromadzone przez te kilka dni zmęczenie szybko dało znać o sobie.
Rano zbudziło mnie delikatne pukanie w okno. Z zaniepokojeniem otworzyłem oczy – by sprawdzić co się dzieje – i stwierdziłem, że wraz z wczorajszym zmęczeniem spakowałem do sakwy hiszpański deszcz. „Ten deszcz to chyba mnie lubi… Bez wzajemności!”-sms. Przyzwyczaiłem się już to takich mokrych widoków i zaraz po toalecie i śniadanku ruszyłem co prędzej do miasta. Do południa kropiło później można było przyjemnie pokręcić się i zagubić w uliczkach urokliwego Porto.
Jeden z mostów rozłożonych na rzece Duero nazywany jest „leżącą wieżą Eiffela”, gdyż wygląda podobnie a jego konstruktorem był uczeń mistrza budowli z Paryża.
Marek-(sms) „Na wieżę Eiffela w Paryżu celowo wchodziłem a w Porto na leżącą wieżę wjadę – z rowerem – nie na rowerze.”
Próbowałem smakowitej kuchni oraz napojów w tym niezwykłego wina Porto – oczywiście. Wieczorem muszę dotrzeć na lotnisko a jutro będę już w domu.
Siła techniki jest niezwykła zarówno w szybkości przekazu słowa jaki przemieszczania się.
0 thoughts on “Spacer po Porto”